Trent Parke - Monument - 2023






Założyciel i dyrektor dwóch francuskich targów książki; prawie 20 lat doświadczenia.
Ochrona nabywców Catawiki
Twoja płatność jest u nas bezpieczna, dopóki nie otrzymasz przedmiotu.Zobacz szczegóły
Trustpilot: 4.4 | opinie: 123294
Doskonała ocena na Trustpilot.
Monument, książka fotograficzna autorstwa Trenta Parke’a, 1. wydanie, angielski, 296 stron, wydana w 2023 przez Stanley/Barker, w stanie niemal jak nowa.
Opis od sprzedawcy
Kiedy Trent Parke przeprowadził się do Sydney z małego australijskiego miasteczka, jego pierwszym wrażeniem była ogromna liczba ludzi. Przy każdej okazji chwytał aparat i wyruszał na zwiedzanie, zafascynowany niekończącymi się procesjami.
W godzinach szczytu patrzył, jak pracownicy miasta przemieszczają się w wielkiej masie, wszyscy podążając wielką taśmą życia. W stanie przypominającym trans, podążając tą samą ścieżką dzień po dniu, tydzień po tygodniu, rok po roku… rejestrując czas, kończąc pracę, wszystko pod czarem miasta. Parke stał na krawędzi fali, na zewnątrz nowego świata, patrząc z boku. Jakby obserwował nowo odkryty gatunek.
W nocy obserwowałem zaćmienie ćmy, miliony z nich nieustannie krążyły wokół świateł mostu Sydney Harbour. Jednocześnie na moim balkonie rozgrywała się miniaturowa scena wokół światła nad moją głową. Ćmy nieuchronnie i bez oporu były przyciągane do swojego ostatecznego zguby. Wirując poza kontrolą, jak małe statki kosmiczne złapane w wiązkę traktora. Kuszone i oślepione jasnym, białym światłem, były wyłapywane przez setki ptaków nurkujących, by pochwycić je z powietrza… pająki siedziały czekając na swoich sieciach. Zbudowane z precyzyjnymi koordynatami na powierzchni świateł, chwytając bezbronne, malutkie stworzenia, które wymknęły się. Jeśli którymkolwiek z nich udało się przeżyć ten atak, kontynuowały drogę, pchane ku płomieniowi, upojone tymi gorącymi globami światła. Nagle, wciąż w powietrzu, pojawił się elektryczny wyładowanie. Mała chmura dymu. Zniknęła. Natychmiastowa dezintegracja formy życia. Kolejny punkt na mapie wszechświata. Kolejne małe statki kosmiczne zderzające się z płonącym słońcem.
Kiedy Trent Parke przeprowadził się do Sydney z małego australijskiego miasteczka, jego pierwszym wrażeniem była ogromna liczba ludzi. Przy każdej okazji chwytał aparat i wyruszał na zwiedzanie, zafascynowany niekończącymi się procesjami.
W godzinach szczytu patrzył, jak pracownicy miasta przemieszczają się w wielkiej masie, wszyscy podążając wielką taśmą życia. W stanie przypominającym trans, podążając tą samą ścieżką dzień po dniu, tydzień po tygodniu, rok po roku… rejestrując czas, kończąc pracę, wszystko pod czarem miasta. Parke stał na krawędzi fali, na zewnątrz nowego świata, patrząc z boku. Jakby obserwował nowo odkryty gatunek.
W nocy obserwowałem zaćmienie ćmy, miliony z nich nieustannie krążyły wokół świateł mostu Sydney Harbour. Jednocześnie na moim balkonie rozgrywała się miniaturowa scena wokół światła nad moją głową. Ćmy nieuchronnie i bez oporu były przyciągane do swojego ostatecznego zguby. Wirując poza kontrolą, jak małe statki kosmiczne złapane w wiązkę traktora. Kuszone i oślepione jasnym, białym światłem, były wyłapywane przez setki ptaków nurkujących, by pochwycić je z powietrza… pająki siedziały czekając na swoich sieciach. Zbudowane z precyzyjnymi koordynatami na powierzchni świateł, chwytając bezbronne, malutkie stworzenia, które wymknęły się. Jeśli którymkolwiek z nich udało się przeżyć ten atak, kontynuowały drogę, pchane ku płomieniowi, upojone tymi gorącymi globami światła. Nagle, wciąż w powietrzu, pojawił się elektryczny wyładowanie. Mała chmura dymu. Zniknęła. Natychmiastowa dezintegracja formy życia. Kolejny punkt na mapie wszechświata. Kolejne małe statki kosmiczne zderzające się z płonącym słońcem.
